Hazel (Carroll Baker) to gospodyni domowa w średnim wieku, która prowadzi w domu gabinet depilacji. Można usunąć u niej niechciane owłosienie, a także zlecić pozbycie się niewygodnych osób...drugą działalnością kobiety są bowiem płatne zabójstwa (lub brudna robota), które wykonują wynajęte przez Hazel dziewczęta i jeden mężczyzna (Perry King).
Komedia? Oh please... jeśli już, to czarna jak dupa skunksa i groteskowa jak stroje Marylki Rodowicz. Fani Watersa będą albo urzeczeni, albo rozżaleni (ewentualnie wku*wieni), bo styl mamy podobny i nie ma co do tego dwóch zdań. Do wykopania w tym wonnym oborniku będziemy mieć: niesławną scenę niemowlaka wywalonego przez okno, tonę kiczu, kilka obleśnych scenek, fajną rolę Baker i Susan Tyrrell (gra tutaj synową Hazel, matkę mega-szpetnego niemowlęcia) i pokręconą atmosferkę. Nie jest to żaden Święty Graal, ale przy odpowiednim nastroju można wyłowić w tej latrynie parę smaczków. Chwytajcie więc za wędki, albo pasujcie...