Nieprawdopodobne przygody nadętego, zepsutego do szpiku kości burżuja. Zafundowane zresztą
przez jego brata (oczywiście skrajne przeciwieństwo - libertyna, niestroniącego od uciech życia).
Szereg upokorzeń (w tym: skok do śmietnika, kąpiel w zimnej wodzie), ogólny upadek i paranoja
skłaniają go do refleksji nad swoim życiem i prowadzą logicznie do przemiany. I to koniec bajki.
Oj Fincher... Nasz nieodżałowany ludowy mędrzec Kazimierz Górski mawiał: "Dobry trener, tylko
wyników nie ma." Fincher dobrze rozumie swój fach, ale w jego filmie banał goni banał. No, ale
scenariusz pisali "geniusze" od dwóch ostatnich "Terminatorów".