PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=62}

Gra

The Game
7,8 227 536
ocen
7,8 10 1 227536
7,3 35
ocen krytyków
Gra
powrót do forum filmu Gra

Jedno wielkie ALE

użytkownik usunięty

Niby film o ludzkiej psychice ale kto normalny po takim "prezencie" naprawde poczułby ulgę i
podziękował wszytkim, że to była tylko gra??? Ja bym pozabijała wszytkich, jak chyba większość
normalnych ludzi.. Tak wiem, wiem, że to tylko film ale mimo to końcówka jest dla mnie czymś
niedorzecznym

lenka96

wracając do tych gości z baru, to oni byli podstawieni, można ich zauważyć na przyjęciu

max337

i chyba rzucili mi się też w oczy w stołówce

ocenił(a) film na 6
luk11c4

Ten film to manipulacja. Rodzina nie jest wartością sama w sobie. A uzależnienie emocjonalnie od ludzi to wyraz niedojrzałości. Ludzie wybitni są indywidualistami, a nie rodzinnymi towarzyskimi, żyjącymi cudzym życiem. Każdy kto czegoś w życiu dokonał co wymaga długofalowej strategii, zaangażowania, zawdzięcza to koncentracji i oddaniu temu dziełu. To jest film dla przeciętnych szarych ludzi do manipulacji nimi.

WOLNOŚĆ jest najżywszą wartością
min. WOLNOŚĆ od sztucznych więzów

człowiek który jest zależny od innych, na ich skinienie, który wbrew sobie daje zakładać swoim czasem nie jest wolny, a PODDANY

ile własności tyle WOLNOŚCI min od głupiej, wścibskiej, plotkującej, kontrolującej, narzucającej i często zazdrosnej, a nawet kąśliwej rodziny

kto nie był na miejscu takich ludzi nie wie o co chodzi
że te przyjęcia rodzinne są sztuczne i żałosne, gdzie fałszywi ludzie udają sympatie obgadując za plecami z zazdrości

Kto mądry, szanujący, kochający siebie miałby fundować sobie takie przykre doświadczenia
(dlatego oświadczyłem swojej matce że rezygnuje z impres rodzinnych
i też jak mój brat będę zmierzał do rozdzielenia majątku, choć to jest kłopotliwe...
Bo mamy wspólny, wielki dom blisko 2 tyś m2 -i póki co żadna ze stron nie ma tyle kasy, aby odkupić połowę drugiej.. bo to warte miliony... a w oczekiwaniu na spadek może się zejść i nigdy nie wiadomo ile to będzie i czy będzie, bo starsi ludzie mają swoje dziwne humory i bywało że w złości odgrażali się mówiąc, że przepiszą wszystko na jakąś fundację).

Więc nie zarwałem z rodziną tylko dlatego bo szkoda wyrzucać pieniędzy w błoto na adwokatów by sądzić się (kilkanaście lat, tak jak już w poprzednich pokoleniach bywało)
oraz szkoda narażać się na wydziedziczenie, jeśli się narazi komuś ze starych trzymających wszystko co zostało..

Emeryci żyją imprezami, tego typu jak imieniny, urodziny, chrzciny, wesela, pogrzeby.
Ja nie zamierzam uczestniczyć w tej szopce i wolę robić interesy z obcymi niż z rodziną.
Za dziesięć lat, przy dobrych watach mogąc mieć tyle by odkupić połowę domu, lub ostatecznie po paru przerobić go tak, by się odgrodzić i wbrew zakazom, wynająć komu chce i na co chce.. robiąc im np. tam burdel aby mnie popamiętali, jak robili mi same przeszkody, nie pozwalając nawet wyrwać dzikiego drzewa, bo rośnie akurat na ich "połowie" ale będzie mi zasłaniać okna.

Więc z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, chyba że nie jest rozbita (tak jak u mnie, brak wychowywał się odzienie i raczej wychowało go podwórko).




ocenił(a) film na 8
zjonizowany

Jak ty możesz być obiektywny nie wychowując się w zdrowej rodzinie? Nie znasz uczuć jakimi darzy się zdrowe społeczeństwo domowników, więc nie powinieneś wypowiadać się w kwestiach tego jak naprawdę jest w rodzinie, bo nie znasz wszystkich warunków jakie mogą zaistnieć, nie zaznałeś ich. Nawet piszesz o zemście, o odkupieniu połowy domu i zrobieniu tam burdelu... Robisz z siebie takiego oświeconego i wolnego człowieka, a jednak są w tobie prymitywne pragnienia zadośćuczynienia za twoje krzywdy. Nigdy nie będziesz wolny jak nie odpuścisz i nie wybaczysz krzywd, dziwi mnie, że tego nie wiesz, a to taka podstawowa wiedza.

Większość ludzi jest przeciętnych i normalnych, nie każdy musi być wybitnym człowiekiem. Prawda jest taka, że wszystko co osiągniesz pożegnasz za kilkadziesiąt lat najdalej i nic ci z tego nie zostanie, bo pójdziesz do piachu. Każdy ma swoje życie, ktoś może sobie wybrać, że będzie wybitny, a dla kogoś innego najważniejsze jest stworzenie prawdziwej rodziny, ktoś inny chce tylko stabilności i przyjemnego życia - każdy ma prawo przeżyć życie jak chce i nikt nie musi przyjmować twojej wersji spełnienia się jako jedynej prawidłowej, bo nie ma żadnego "jedynego prawdziwego celu w życiu", życie to sandbox.

ocenił(a) film na 6
luk11c4

Jestem bardziej obiektywny bo mam większe doświadczenie (tak przy okazji obiektywizm to utopia, bo zawsze patrzy się i ocenia ze swego SUBIEKTYWNEGO punktu widzenia). Jednak wychowując się w jednej rodzinie znasz jedną opcję (wychowując się w kilku znasz więcej, a wychowując się w kilki oraz samemu, bez rodziny znasz jeszcze więcej - dlatego że miałem 3 domy, to jestem bardziej doświadczony i mogę mówić o większym obiektywizmie, bo znając różne punkty widzenia).

Teraz z grubej rury - uzależnienie emocjonalne od drugiej osoby to WYRAZ PSYCHICZNEJ SŁABOŚCI, EMOCJONALNEJ NIE DOJRZAŁOŚCI (tak mają małe dzieci i psy -zero życia wewnętrznego i potrzeba zawieszenia się, wsparcia na kimś).
Innymi słowy jednostki słabe, niedojrzałe (aby nie powiedzieć prymitywne, bo nie rozwinięte) mając lęki przed samotnością oraz nie umiejąc prowadzić życia wewnętrznego, potrzebują kogoś drugiego, stałej obecności lub co najmniej radia, TV.

Poza tym takie jednostki (patrz piramida społeczna, dół jest najbardziej liczny) których jest najwięcej, uważają to za NORMĘ. Więc sami uzasadniają swój stan nie wzbudzając refleksji lub nie mając takiej potrzeby, aby myśleć krytycznie (co do ów norm dyktowanych przez większość, która jak nie trudno zauważyć jest głupia - Tak nawet powiedział jeden filozof o demokracji, jako żadach większości - "totalitaryzm ciemnoty"). Może słyszałeś też określenie "ciemne masy" (to one tworzą wrażenie normalności :D)

Poza tym człowiek rozsądny nie powołuje się na sztuczne wartości, tylko MYŚLI kategoriami dobra (a nie tego co się wmówi, że jest dobre - np. bądź normalny i rób to co wszyscy, będąc niewolnikiem czasem idiotycznych i niewygodnych SCHEMATÓW).

Może owce (z szarego tłumu) nie mają uczyć (wrażliwości na siebie) i może im nie trzeba wolności. Albo cierpią w milczeniu dostosowując się do rożnych form niewolnictwa, które są "normalne" bo powszechne, w dzisiejszym świecie.
Jeśli ktoś urodził się i wychował w niewoli być może nie tęskni za wolności
(bo czego się nie zna tego nie żal).
Więc szare masy żyją w matriksie, różnych uwarunkowań (biorąc to za normę... a ciekawe co myślą, o wolnych elitach, które nie mają albo nie przywiązują wagi do elementów niewoli - np. żenią się i rozwodzą po x razy -równie dobrze mogli by tego nie robić w ogóle, uznając że to okres jak gdyby chodzenia ze sobą i że żadna osoba nie jest na stałe). Też takie osoby zwykle nie pracują robiąc to co lubią (bo też z uwagi na inwestycje, które pracują na nich sami pracować nie muszą koniecznie, by mieć pieniądze na życie).
Ale wcale nie trzeba mieć dużo, aby żyć w wolności od pracy (jako przykrego lub nudnego obowiązku). Prawdopodobnie nikomu z filmwebowiczów nie przyszło do głowy, że też nie musi chodzić do pracy, tylko może zarabiać na własnej pasji (robiąc to co uwielbia i sprzedając to).

________________________________________________________________________________ ________
To było tytułem wstępu - więc spędzałem dzieciństwo i młodość w 3 domach, szerszej, dalszej i bliższej rodziny (mam różne punkty odniesienia).

Poza tym obserwuje co dzieje się w świecie (Rosja 80% małżeństw rozpada się).
Zachodnia Europa - instytucja małżeństwa upada (nawet moda na bycie singlem pojawiła się).

Zauważę, że to kościół sztucznie tworzy taki zwyczaj..
manipulując ludźmi, jako by małżeństwo było święte
jako by nie można było tego rozdzielać (TO ŚREDNIOWIECZE
tak kiedyś sprzedawano ludzi - traktując ich jak PRZEDMIOTY,
przydzielano młodych sobie ubijając interesy - więcej majątku itp,
a którekolwiek to już w ogóle - dostawali jakieś starsze maszkary,
bo opłacało się poprzez małżeństwo zawierać strategiczne pakty).

Historia małżeństwa, to jakiś horror i głupota (jeszcze w Islamie pozostało tego pochodne, jak kiedyś było.. ). Więc nie mów mi że nie mam prawa się wypowiadać, bo znam życie lepiej od nie jednej osoby, która siedzi w otumaniających schematach, ma lęki i jest zależna emocjonalnie od innych (czyli przywiązana do ludzi).

Przywiązanie to forma niewoli (jak samo to słowo wskazuje -związać, przywiązać kogoś to ZNIEWOLIĆ kogoś). Poza tym masz w logo przestarzały symbol.
Państwa upadną wobec przyspieszającej globalizacji (tak jak na zachodzie kościół upadł.. sprowadzając się do malutkich wspólnot.. Religa wróci do roli egzotycznej sekty -skąd pochodzi- z czasem całkiem znikając z życia społecznego, tak jak inne dawne wartości i podziały). To naturalny proces zmiany na lepsze.

Równe formy niewolnictwa i głupoty, są weryfikowane i odrzucane przez coraz bardziej mądrzejących ludzi.
Przy okazji Państwo i wierność jemu, pochodzi od pańszczyzny, czyli NIEWOLNICTWA.

Ciemnych chłopów indoktrynowano by kochali miejsce na którym tyrają i oddawali zań życie (w razie potrzeby). To jak religia taka ideologa, która zaszczepiono im w umyśle (mądry człowiek jest wolny od przywiązań, tym bardziej tych, które upadają).
Zaś głupcy przywiązują się do tego co przestarzałe i cierpią (mówiąc że świat schodzi na psy). Świat się rozwija, ulepsza, a to oni nie umieją się adaptować do zmian (bo przywiązali się do tego co stare, nie praktyczne i co umiera).

Co do nastrojów patriotycznych (w podobno fasadowym państwie jakim jest Polska).. myślę, że być może wykorzysta się je w globalnej polityce aby (mieć darmową armię, która po rozbiciu kraju znów będzie działać za darmo na ternie całego świata) albo by bazując na zaćmiewającym logiczne myślenie uczuciu zrobić kolejną czystkę (czyli odsiać jednostki skrajnie konserwatywne, nie dostosowane do
nowych systemów wartości - tak jak powstanie warszawskie to była czystka ortodoksyjnych wyznawców patriotyzmu -aby nie przeszkadzali w nowym systemie.. To samo może być przy kolejnych etapach globalizacji.. całkowita likwidacja granic, rząd światowy itp -Jeśli stare pierniki będą hamować zmiany, to pewnie fundnie się im kolejną okazje do samounicestwienia się - z własnej głupoty... bo walka z silniejszym to głupota. A niedostosowanych, zacofanych ludzi ogólnie odsiewa selekcja naturalna, by ludzkość się doskonaliła).

________________________________________________________________________________ ________

Sorry - jak pisałem posta byłem wściekły i akurat (wyżyłem się głupimi pomysłami, tak jak miałbym ochotę wygadać się gdziekolwiek, przy okazji tu nie potrzebie).
Przeszło mi i teraz nawet będę pomagał bratu (bo mądrość to tolerancja dla niedojrzałych ludzi którzy mają czas, by nauczyć się życia - to młodszy brat, który przechodzi różne etapy zrozumienia życia i warto dać mu czas, albo nie przejmować się. Wiec daruję sobie wychowanie innych, terapią szokową - jak w filmie.
Sama TV wg. mnie wnosi ogromną dawkę agresji i też to podkręca antagonizmy (jak coś podobnego skojarzy się). Co jak co, ale z chamami w ogóle się racjonalnie porozumiewać , chyba że będzie się przewidywać ich reakcje i grać z nimi).

Wiem jakie on ma wartości oprócz zazdrości, uwielbia współzawodnictwo (mając tendencje do naśladowania, papugowania tego czym się chwalą inni). To już dużo, aby taką osobą manipulować w celu zapewnienia ładu we wspólnym dobru.
(poza tym przestałem się przejmować drobiazgami - bo to on będzie się wstydził za swoją/zajmowaną przez siebie połowę, jak się będzie z czasem odstawać od całości.. Bo póki co, podział jest umownie, a wszyscy mamy tylko udziały).
Więc w słowach bywam impulsywny, ale jeśli chodzi o decyzje zachowawczy:D
(poza tym spędzając wiele czasu na dyskusjach w tym kłótniach w necie, sam wyraźnie schamiałem). Bo dobrze sięgnąć po drzazgę do oka swego zamiast przejmować się belką w oku niebliźnienie Bo na innych ma się znikomy wpływ, a na swoje życie ogromny (więc warto sobą zajmować się).

Tym niemniej głupota ludzi boli, jak mając dobre, pozytywne cele tworzą zło, psując to i owo (albo co najmniej zaniechując dobra). Podobno pierwotne znaczenie "grzechu" oznaczało "zaniechanie" (domyślnie samorealizacji, realizacji danego DOBRA, dla siebie - bo to samemu się tylko wie co jest dobre, gdyż się to czuję).

Ludzie zwykli narzucać innym rożne wizje dobra (a to co dla jednych jest dobre dla drugich być nie musi).
Wiec skoro czujesz się dobrze w rodzinie to o.k.
Skoro dobrze w ojczyźnie to o.k.

Mnie zaś więzy krępują dlatego je odrzucam (wierząc, że taka będzie droga rozwoju całego świata, ponieważ świat dąży do dobra, a wolność jest dobrem).
________________________________________________________________________________ _

Czytam dalej (bo póki co odpisałem na kilka pierwszych zdań:)

Właśnie co do odpuszczenia - nauczono mnie by uczyć innych.
Zastanawiając się czym się zajmować w życiu, w co się angażować
doszedłem do wniosku, że najlepiej dbać o swoje otoczenie, o społeczność, o świat w którym się żyje. To tak jak ze śmieciami w lesie. Zaczynamy od tego, że sami nie śmiecimy, potem edukujemy innych, a na końcu sprzątamy/lub organizujemy sprzątanie tego co już tam było wrzucone od lat.

Ludzie także mają w sobie różne śmieci, głupie programy, nawyki, przekonania i zwyczaje (które zatruwają życie nie tylko im ale i otoczeniu).
To tak jak ktoś kto pali plastikiem (pewnie śmieciami) w piecu.
Zatruwa siebie i całą okolice...

Jak taki smród pojawi się ileś razy, to nawet tolerancyjna, wyrozumiała osoba się wkurzy. I czy z zemsty, czy z powodu ulepszenia swego życia, czy dla edukacji, dania nauczki coś się z tym zrobi (teraz zgłasza się takie rzeczy i delikwent, po badaniu przez patrol ekologiczny straży miejskiej, dostaje karę 5 tyś zł) .

Tak podchodzę. do problematycznych ludzi
Chodzi o to, że wybaczyć nie oznacza tolerować szkodników.
To jest akurat tak, że pójście do takiej osoby i poproszenie jej uprzejmie może nie wystarczyć (mam taki plan aby przeprowadzić akcję ulotkową, bo może ci ludzie na graniczy miasta, to jakby na wsi, tego nie wiedzą.. że śmieci są trujące gdy się je pali i że to jest zakazane). Tak czy inaczej ludzkość wypracowała różne mechanizmy doskonalenia jednostek szkodzących innym. Czy to zemsta, czy to chęć pomocy jako lekcja, to mechanizmy naturalne, które BÓG/doskonała natura tworzą, po to aby zło nie przetrwało. Jeśli ktoś tworzy zło, to się go uczy (bo jeśli jest gburem to szkodzi wszystkim i zatruwa świat, w którym też sam żyję. Cenie sobie dobro, dlatego z egoizmu wydaje mi się, że dobrze jest piętnować zło, dając szansę przejrzenia i opamiętania się).

Kolejny abstrakcyjny przykład z życia. Podobno alkoholikom się nie pomaga, aby sami mogli doznać dna i się obudzić zmieniając myślenie o sobie, o tym co robią (czyli metodę na życie). Podobno źle jest robić porządek dziecku które ma bałagan..
(bo nigdy samo nie zacznie dbać o to... Słyszałem o takiej metodzie, że matka dziecku, które nie dbało o porządek, zrobiła jeszcze gorszy bałagan (mieszając, przestawiając rzeczy) - aż dziecko nie mogło nic znaleźć i SAMO zrobiło porządek, doceniając utrzymanie ładu.

Pozorne zło, może służyć dobru - nie ma to jak wychowawcza rola rodziny:D
Chodzi o to aby w życiu być sobą (działać w zgodzie ze swymi uczuciami,
min. żalu, złości.. Bo to jest część doskonałej natury). Gdybyśmy byli wszyscy tolerancyjni na głupotę, to głupcy stworzyli by chaos - porządek w świecie się przydaje.

Zastanawiam się - po co mi to, to związanie (wspólnym darem) z chamowatą częścią rodzinki. Po co mi ten dziwny (i podobno nie sprzedawany, bo nietypowy dom, który zresztą trzeba byłoby przebudować aby podzielić go formalnie na 2 i połowę zbyć, pozbywając się problemu - bo sam straciłem już sentyment do tzw. ojcowizny).

Doszedłem do wniosku, że być może mogę zrobić coś pożytecznego dla świata i nauczyć jednego prymitywnego człowieka czegoś co i jemu i światu wyjdzie na dobre. Czyli zagrać z nim na zasadzie bazyliszkowego lustra.
________________________________________________________________________________ ________

Piszesz o pożegnaniach i pozostawieniach osiągnięć.
1) cóż z tego, że rzeczy lub inne osiągnięcia nie są wieczne
To tej wartości nie dyskredytuje - nie trzeba mieć/być kimś na zawsze
aby to było wartościowe (nie rozumiem tego warunku w ogóle).
Przecież większość rzeczy i tak zmienia się ciągle (bo tym jest życie, tym jest bogactwo - ciągłą przemianą, ciągłym ruchem - gdzie stare zostawia się by sięgać po nowe i nowe. Dlatego nie cierpię przywiązywania się, do czegoś bo tak trzeba. Lubię zmiany, swobodę - a nie cierpię zakazów, nakazów - oraz stagnacji - że to co jest być musi. Wg. mnie po kolejnej rewolucji przemysłowej wszystko w świecie zmieni się.
Nastąpi nowa era, kosmicznych podbojów i super technologii przekraczających obecne filmy SF.

Co do długości życia ludzkiego, już teraz naukowcy zapowiadają za 50 lat nieśmiertelność dla wszystkich (jako standard). Już teraz korzystając z najnowszych zdobyczy medycyny można żyć spokojnie co najmniej 200 lat (ale coś mi się zdaje, że wiedza o tym jest zakazana - bo to SZYBKA rotacja pokoleń umożliwia SZYBKIE zmiany, czyli rozwój świata. W obecnym układzie, gdzie z wiekiem umysł ludzki kostnieje i nie adaptuje zmian. Wiec polityka globalna polega na zachowaniu niewiedzy w tym zakresie (dlatego to co piszę wyda się absurdalne... mimo, że nie jest jakoś tak koszmarnie drogie, bo co rok kuracja za ok. 6 tyś, aby organizm się nie starzał, a nawet odmładzał - bo ciało składa się z komórek, które i tak stale mnożą się... Więc teoretycznie ludzie nie powinni w ogóle się starzeć i umierać).

Postęp techniczny przyspiesza w sposób wykładniczy... wiec domyślnie, za 20 lat nieśmiertelność będzie już czymś nie abstrakcyjnym, dla osób bardziej zainteresowanych swoim zdrowiem (bo do większości pewnie taka informacja jeszcze długo nie dotrze. Większość dowiaduje się o czymś z TV wtedy gdy jest to konieczne lub opłacalne). Póki co (odnoszę wrażenie, że) rządom opłaca się aby ludzie szybko się starzeli i umierali.

________________________________________________________________________________ ________

Tu masz racje, nie ma żadnego prawidłowego celu. Ale naoglądawszy się filmów o różnych niesamowitych /by nie powiedzieć miejscami fascynujących/ historiach (konkretniej o nazistach) pozostaje taka tendencja, do narzucającego sposobu bycia.

Czy tak przypadkiem nie robili rodzice - jako dziecko nie dało się z nimi dyskutować (mój ojciec był konserwatywny, starej dany, patriota i do tego jeszcze religijny).
Nie miałem z nim złych relacji, ale nie podobała mi się jego postawa tyrana (który nie konsultował się z dziećmi nawet w sprawach ich dotyczących - bo jako starszy wie lepiej, co jest dobre). Może teraz to też czasem udziela mi się, jak spotkam podobną (narzucającą) osobę, albo taki klimat gdzieś zobaczę (np. na forum) to włącza mi się taki mechanizm - w ten sam sposób odbijania piłeczki..

W ogóle chciałbym się odzwyczaić od tych dyskusji (choć to też forma doskonalenia, bo jak nie często rozmawiam z ludźmi tak na luzie, o byle czym - to choć na forum).
Wybacz mi krytyczne uwagi do awatara, ale mam złe skojarzenia, z jakby opętanymi, nawiedzonymi wyznawcami, którzy w sieci popadają w klimat paranoi -że ktoś uknuwszy jakiś straszny plan chce im zabrać święte wartości.

Tym czasem te wartości wcale nie są święte (bo wszystko co tworzą ludzie jest praktyczne lub nie i to zmienia się). Podział na narody był praktyczny (dzięki temu stworzono konkurencje, zagrożenie, wojny i bardzo szybki rozwój cywilizacji, technologii). Teraz poziom jest tak zaawansowany, że nie potrzeba już stymulować ludzi do pracy na innowacjami zagrożeniami ze strony konkurencyjnej nacji. Wkrótce roboty będą robić roboty i wszystko niesamowicie przyspieszy. Będzie nadmiar wszelkich dóbr, nie będzie czego kraść innym (chyba, że zrobi się wojnę ideologiczną , religijną aby zderzając wielkie religie doprowadzić do tego aby same się skasowały i pokazując do czego, do jakiego zła, zniszczenia prowadzą - oficjalnie znieść je, zakazać kultów). Obserwując to co dzieje się w świecie i co mówią na blogach ludzie, próbuję nadać temu praktyczny sens. Każdemu działaniu ludzkiemu przewodzi idea tworzenia jakiegoś dobra. Wolność wydaje się być najwyższym dobrem (a temu dobru przeszkadzają stare systemy wartości, do których kiedyś przywiązano bardzo ludzi. Dlatego zastanawiam się jakie będą losy świata - ewolucja, czy rewolucja).

To są bardzo ciekawe czasy ogromnej przemiany. Technologia wymusza zmiany..
Czy ludzie nadążą za zmianami, czy będą buntować się bo ich stare wartości będą wymagały od nich myślenia po staremu.. gdy wszystko będzie zmieniało się.

Jestem zafascynowany światem.. to jest jak jeden wielki teatr..
Czasem się zastanawiam... czy moją rolą jest tylko obserwacja.
Skoro najchętniej sam piszę opowiadania (choćby tu, więcej niż ostatnio czytam).
Chciałbym dać ludziom jakieś dobro (powiedzieć że mogą odpuścić to co stare i płynąc z prądem zmian, patrząc obiektywnie, jak dzieci, w wolności od kodów, od sztycznych wartości. I widząc, że te zmiany są dobre... no może trochę spłaszczą życie, wszystko tu na Ziemi być może wymiesza się, ujednolici..
ale dzięki super technologią, będziemy tworzyć całe wirtualne światy
mając do dyspozycji moce BOGA... i mogąc kolonizować inne planety, jak w filie "Trudno być Bogiem". Dokładnie tworząc genetycznie nowe organizmy.. i ucząc je tego co sami umiemy. Przyszłość świata to bezkres możliwości.

Religie, narody, kulty i podziały to były tylko pewne etapy na drodze budowy super mocy, czyli technologii. Rozwój techniczny prowadzi do totalnej wolności, nawet wolności do biologicznego ciała, z którym trudno było by zwiedzać kosmos (gdzie są skrajne temperatury). W chwili powstania sztucznej inteligencji która coraz szybciej się uczy przewyższając znacznie ludzi, oczywistym się stanie, że jeśli ludzie nie połączą się z nią.. zatrzymają się na etapie rozwoju przypominającym małpy.
Czyli trans-humanizm rozwinie się naturalnie jako nowa forma funkcjonowania w świecie.. (bez tego trudno wyobrazić sobie korzystanie z ogromu możliwości, które stworzy S.I.).

Większość ludzi myśli że to co jest wyczerpuje możliwości
i że tak będzie zawsze, że chodzi o utrzymanie stabilności.
Tym czasem natura życia to ekspansja (wszystko co żyje rozwija się).
Istotą życia jest doświadczenie, a ono powstaje z kontrastu, tworzonego poprzez zmiany. Dlatego życie opiera się na zmianie, wszystko co żyje zmienia się. Żyć bardziej to bardziej zmieniać się (czyli swój sposób myślenia i organizowania).
W ramach ów ciągłych zmian, naturalnej ewolucji ludzkość odrzuci stare wartości i systemy organizacji...

Ci których umysły skostnieją, zatrzymawszy się na etapie tego co było...
będą cierpieć.. bo przywiązani do tego co stare będą patrzyć jak to co wmówiono im że jest samo w sobie dobre (rodzina, narody, religie oraz system ekonomiczny: praca, własność, pieniądze - to wszystko zniknie w skutek robotyzacji pracy).

Bo cały system organizacji świata, ludzi kręcił się w okół jednej idei - PRACY. i pieniędzy jako środka jej wyceny i wymiany. Wszelkie pracę zastąpią roboty i algorytmy S.I. Wtedy nie będzie trzeba wmawiać ludziom religijnych bajek, że niby życie na ziemi to zesłanie za karę bo koś zjadł Jabłko nie z tego drzewa.. (adam i ewa)
oraz że muszą odpokutować grzech poprzez trud, znój codziennej pracy, poświęcenia - czyli cierpienia. Nie będzie trzeba też zastraszać i zderzać ludzi po to aby wymusić na nich rozwój (czyli podziały staną się zbędne). Zaś bogactwo kultur i doświadczeń zapewnią podboje kosmiczne, oraz jakby przenoszenie w czasie (jak w filmie "Trzynaste Piętro" gry komputerowe do złudzenia przypominające rzeczywistość, danej epoki. Tak widzę kolejny wiek... Ludzie myślą, że będzie jak było, nie zdając sobie sprawy, że to zmiana przyspiesza.. że przez kilka pokoleń to się stanie. Poza tym to tak jak w ww. filmie, nieśmiertelność mamy w kieszeni, bo z nią się rodzimy (choć osobiście wolę wersje z filmu "Przenicowany Świat".. bo ta sceneria, ta gra mi się podoba i nawet gdybym zginął to wrócił bym tu z własnej woli -poza czasem, dla ducha nie ma nic do zrobienia niż tego typu zabawa - metempsychoza).


ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Bardzo ciekawe przemyślenia. Aż zapomniałem, że to podforum jakiegoś tam filmu :D

Twoje wnioskowanie jest bardzo logiczne i precyzyjne, tylko że nadajesz całej historii gatunku ludzkiego sens przyczynowo-skutkowy tak jakby ludzie byli trybikiem w maszynie jakiegoś niesprecyzowanego Architekta/Demiurga/Boga (zwał jak zwał) który pragnie by ludzkość wyewoluowała do rangi Absolutu bądź czegoś w tym rodzaju (wnioskuję też, że sam pragnąłbyś do tego dążyć - takie tony wyczuwam w Twoim poście) na potrzeby wyższych celów których prawdopodobnie nigdy nie zrozumiemy.

Czyli mówiąc w skrócie - jesteśmy sterowani, jak w Grze, po to by byty znacznie przewyższające nas stopniem rozwoju mogły osiągać swoje cele. Tymczasem wszelkie podziały, narody, kulty i religie to moim zdaniem (oczywiście ogromnie uproszczając) dzieło: a) przypadku oraz b) natury ludzkiej. Z perspektywy X lat łatwo nadawać temu sens i oplatać w ramy przyczynowo-skutkowe, podczas gdy rzeczywiste pobudki mogły być znacznie bardziej trywialne i daleko wybiegające od zasad racjonalizmu i logicznego myślenia. Wszak człowiek - tak jak już podkreślono w którejś wypowiedzi - jest istotą w której emocje biorą prym nad chłodną logiką i wyrachowaniem. A przynajmniej 99% ludzi takich jest. Ile decyzji mających wpływ na przebieg historii gatunku ludzkiego podjęto impulsywnie, "bo zupa była za słona"? Podejrzewam, że całkiem mnóstwo.

Zgadzam się, że ten 1% to elita, która dzięki szeroko rozumianej transcendencji jest w stanie kontrolować resztę. Ale natury ludzkiej nie przeskoczysz. Zgadzam się też, że esencją życia jest ciągła zmiana, ale tylko w perspektywie holistycznej, jako całości gatunku ludzkiego. Jeżeli przyjmiemy, że celem egzystencji jest nieustanny progres i dążenie do Absolutu, to rzeczywiście tak jest. Prawda jest jednak taka, że 99,8% ludzi nie ma z tym nic wspólnego. Albo walczą o skrawek chleba, albo mają żony, samochody i kredyty do spłacenia, albo po prostu żyją zwyczajnym, bezrefleksyjnym życiem, a podejmowane decyzje są efektem naturalnych odruchów i zwierzęcych instynktów. Bo prawda jest taka (przepraszam że dość ostro), że najpierw trzeba się nażreć, poruchać i wysrać, a dopiero potem można dywagować o ekspansji ku pozostałym Wszechświatom. Inna sprawa, że może to być skutkiem tej tzw. indoktrynacji o której mówisz, która przez pokolenia tak zaprogramowała gatunek ludzki, by nie dopuścić ich do przekroczenia zagrody, w której pasane są jak niewinne owieczki. Oczywiście działania dzisiejszych rządów to właśnie przypominają, ale czy tak było od początku, czy rzeczywiście steruje nami jakiś wyższy byt - to już materiał na dyskusje znacznie przewyższający mój (obecny?) stan wiedzy, inteligencji i życiowej mądrości ;)

Ale fajnie, że są ludzie myślący nieszablonowo. Uwielbiam takie filozoficzne rozważania choć sam nie jestem w stanie formułować daleko idących wniosków. Ale przynajmniej to ciekawsze niż jedzenie, sranie i ruchanie :D

Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 9
Deathhammer

Aha, zapomniałem - co do wizji zespolenia ludzkości z SI to ciekawa wizja jest w cyklu Dana Simmonsa "Hyperion" (czy to przypadek, że dzisiaj skończyłem "Upadek Hyperiona" i nagle wpadam na komentarz, który pozwala mi się w jakiś sposób do tego odnieść? może jednak kieruje mną jakaś wyższa siła, haha).

Tylko że tam skończyło się to w sposób zawarty w zasadzie w tytule powieści. Ludzkość okazała się żywicielem dla pasożyta jakim była SI, doprowadzona do tego stanu poprzez faustowski pakt o którym nawet nie miała pojęcia. Same zaś SI również stały się ofiarą stworzonego przez siebie jeszcze wyższego bytu... także z tymi dążeniami do stworzenia Najwyższego Intelektu to byłbym ostrożny.

Takich rozważań jest tam zresztą więcej, pomieszanych z fizyką kwantową, teologią i tak dalej, nie na mój łeb ogólnie, ale książka jest świetna i zawiera masę wątków, które poruszyłeś w swoim poście, łącznie z rasą tzw. Wygnańców, która wyzwoliła się z jarzma niewolnictwa (czyli spod rządów SI w tym przypadku) dzięki czemu osiągnęła niebywały w porównaniu do zwykłych ludzi stopień rozwoju (zdawkowe, niestety, opisy ich cywilizacji to jeden z najwspanialszych momentów w książce, wspomnę tylko o ludziach-motylach z czymś w rodzaju paneli słonecznych na skrzydłach i tułowiem pełniącym rolę hangaru dla mikroskopijnych organicznych statków kosmicznych... dobra, nie wiem czy się nie zapędziłem, ale mnogość gatunków powala + wyzwolenie się ze sztywnych ram płci, tradycyjnych struktur, podziałów etc. słowem całkowite przewartościowanie myślenia o ludzkości) - podczas gdy Hegemonia Człowieka ("cywilizowana" część ludzkości która skolonizowała znany kosmos) popadła w stagnację i iluzję życia będącą skutkiem zaprzedania duszy maszynie.

ocenił(a) film na 8

Dokładnie. Już widziałem oczyma wyobraźni jak z ogromnym grymasem na twarzy odwraca się na pięcie i wychodzi z sali z impetem trzaskając za sobą drzwiami, a tymczasem tutaj uśmiech od ucha do ucha - "aha, haha, ale to było smieszne. o, a ty jednak żyjesz, no super chodzmy się bawić i posmiac, no i szczesliwej 48-ki!". Chyba niektórzy zapominają że w ciągu kilku ostatnich dni jego życie wywróciło się do góry nogami, kompletnie nie wiedział co się dzieje, komu może zaufać, co ma robic, co jeszcze się wydarzy. Na pewno targało nim wiele negatywnych emocji, i tak aż do kulminacyjnego momentu kiedy to.. zabija własnego brata i wtedy juz naprawdę nie wie co ma z sobą począć że aż decyduje się popełnić samobójstwo. Spada, spada, spada i boom, a tu nagle miękkie lądowanie, otaczają go jacyś ludzie, coś mówią, on się podnosi i widzi... swojego brata którego przed chwilą zabił (juz pomijając fakt, że tak szybko nie dostałby sie z dachu na przyjecie). Główny bohater jest kompletnie zdezorientowany, otacza go tłum ludzi, brat się śmieje, światła świecą, ludzie klaszczą, emocji w nim się kumulują, kłębią, tętnią gdzieś musi je wyładować, musi dac im upust, musi je z siebie wyrzucić, a tu nagle boom! napięcie znika, dostajemy uhahanego człowieczka. No takie wahania nastroju to już chyba najwyższy poziom. Moim zdaniem żeby jakoś to wyglądało powinni dać wyjść mu na dwór, ochłonąć, nie wiem.. może zapalić, za nim powinien pójśc jego brat, wszystko mu wyjaśnić, walnąc jakąś gadkę szmatkę że to było dla jego dobra, może nawet przeprosić, w tym momencie powinni się pogodzić i szczęsliwi wrócić na salę i zacząć się bawić tak jak zostało to ukazane... Bo to co moglismy obejrzec niestety odbiega kompletnie od tego jak zachowałby się normalny człowiek. Rozumiem że film miewa swoje błędy, ale sa to raczej błędy w scenariuszu, odpowiednim odwzorowaniu praw fizyki i innych, a nie ludzkich zachowaniach, które szczególnie powinny być dopracowane w takim filmie który zawdziecza swoja swietnosc grze aktorskiej i umiejetnym graniu na emocjach.


Osobiscie musze przyznac ze film bardzo dobry, trzyma poziom ale niestety końcówka troche mnie rozczarowała. Już pomijając sytuacje wyzej opisaną - bo zdecydowanie można ja przełknąć ja tylko chciałem zaznaczyć że autor tego postu ma racje bowiem to zachowanie było zupełnie nienaturalne, to subiektywnie mówiąc zawiódł mnie utarty schemat happy endu. Tego że to nadal gra byłem pewien niemal od początku kiedy zaczęto nam wmawiac że główny bohater padł ofiarą złodziejów. Po tym jak zabił brata przeczuwałem że za chwile skoczy i myslalem a moze chciałem zeby tak to własnie sie skonczylo, no moze jeszcze po uprzednim dodaniu jakiejs sentencji, morału. Wtedy siedziałbym wryty w fotel przez minimum kilka minut starając sie to przetrawić, zeby to co tu się stanęło do mnie dotarło a sam film wrył by mi się w pamięć na naprawdę długo. Tymczasem po 2 godzinach genialnego seansu została nam podana hollywodzka papka zwana oczywscie happy endem a do mnie dotarło ze tak naprawdę nie ma nad czym dumać.. A szkoda

ocenił(a) film na 8
Lukasz_Lll

Ba! Powiem nawet więcej. Trochę nawet ten film mnie zażenował. Naprawdę z bólem patrzyłem jak doprowadzono kogoś do skrajnych emocji, by potem nadać temu niewinną otoczkę zabawy, zwykłej gry, czy skwitowania że to dla jego dobra, żeby otworzyć mu oczy że stał się bogatym gburem... Wszystko fajnie ale jakim kosztem. Jak na takie zakończenie niektóre wątki w tym filmie zaszły zdecydowanie za daleko. Naprawdę żałuję że zakończono ten film tak jak zakończono. Mógł to być prawdziwy majstersztyk którego ostatnie 5 minut wgniata w fotel bardziej niż ubiegłe 2 godziny seansu, a sam film mógł się stać podwaliną do rozmów na naprawde wielu płaszczyznach. Niestety tak się nie stało..

ocenił(a) film na 8
Lukasz_Lll

Masz na myśli zakończenie w którym gra naprawdę wymyka się spod kontroli i bohater ginie ?

ocenił(a) film na 8
The_Sider

Szczerze powiedziawszy nie pamiętam jakie emocje mną wtedy targały, dlaczego to napisałem, po co to napisałem, kiedy to napisałem.. Mówiąc dalej szczerze, muszę przyznać że nawet zapomniałem o tym filmie, co rzadko mi się zdarza bo nieskromnie mówiąc pamięć mam nad wyraz dobrą. Pod koniec czerwcu ubiegłego roku i w późniejszym okresie byłem poza granicami Polski i nie korzystałem z FW, a najwyraźniej kiedy wróciłem powiadomienie przepadło. Dopiero teraz kiedy dostałem powiadomienie o niedawnym, poniższym komentarzu zjawiam się tutaj. więc od razu z góry przepraszam że odpowiadam tak późno, ale chyba potwierdza to o czym pisałem powyżej czyli że ten film mógł być symbolem swego rodzaju ikoną o którym ciężko będzie zapomnieć bo będzie o nim powtarzane, mówione, wałkowane et cetera w przypadku głupich żartów, a który został w tak łatwy sposób zaprzepaszczony . W każdym razie: tak! Chyba to miałem na myśli. Myślę że nawet mogę zacytować tutaj słowa pl_reoza89: 'Nie nalezę do grona osób potępiających szczęśliwie zakończenia, lubię je, ale w tym przypadku cholernie pragnąłem, aby osoby odpowiedzialne za tytułową grę faktycznie straciły nad nią kontrolę i srogo pożałowały.'
Zdaje się że chodziło mi o to że istnieje pewne przysłowie, czy może raczej było to zawsze przedstawiane w formie krótkiej bajki, ale jest to niewątpliwie prawda ludowa, a wszystko w niej sprowadzało sie do tego: 'nie krzycz że pożar, bo kiedy naprawdę będzie się paliło to nie przyjdą'. Czyż właśnie nie o tym był ten film? Czy skoro ta prawda ludowa przetrwała tyle lat, z tym filmem nie byłoby tak samo? Przecież dzisiejsi młodzi i nie tylko oni, wykręcają naprawdę dziecinne i idiotyczne 'pranki', wiele można znaleźć na yt. I nie chodzi o to że ogromny pająk chodzi po miescie tylko udawanie choroby, bycia rannym itp. Sytuacji w której ktoś potrzebuje pilnej pomocy. Ten film zdecydowanie mógł służyć edukacji związanej z tym tematem ale ostatnie 5 minut wszystko zniweczyło..

ocenił(a) film na 8
Lukasz_Lll

Łukasz,
Bardzo fajnie to rozwinąłeś, ja osobiście podpisuje się pod każdym Twoim słowem. Sam bym tego lepiej nie ujął, a już na pewno nie tak bogato rozwinięte. Szczególnie Twoje nawiązanie do pranków co niektórych jutuberów na mocny plus..
Dla mnie też film byłby 10/10 jakby Douglas zginął, a ta cała gawiedź od sprezentowanej gry zastanowiła się CO TAK NAPRAWDĘ ZROBILI. wtedy dla mnie film byłby perfekcyjny i zmuszał do o wiele głębszych refleksji, a tymczasem dostaliśmy typowy hamerhykański happy-end.. No cóż...
Pozdrawiam,
Kuba

ocenił(a) film na 8
hbk06_qbas

Dzięki, miło mi to słyszeć :)

ocenił(a) film na 8
Lukasz_Lll

Wpadłem tu, by opisać swoje odczucia po wczorajszym seansie, ale widzę, że inni zrobili to za mnie. Pozostaje mi się zgodzić. Nie nalezę do grona osób potępiających szczęśliwie zakończenia, lubię je, ale w tym przypadku cholernie pragnąłem, aby osoby odpowiedzialne za tytułową grę faktycznie straciły nad nią kontrolę i srogo pożałowały.

ocenił(a) film na 6
Lukasz_Lll

Film od samego początku nie ma być realny, bo nie ma na celu odzwierciedlenia rzeczywistości społecznej, ale MANIPULOWANIE widzem tak, aby to widzowie odzwierciedlali te irracjonalne zachowania.

Kino to narzędzie propagandy która tworzy wzorce zachowań, tak jak dawniej religia.
To narzędzie kontroli społecznej.

Religia jest idiotycznym, irracjonalnym, niedorzecznym i przykrym, wrogim naturze ludzkiej, bo wrogim wolności i pokojowi systemem prawd, dogmatów, wizji.

Ona działa dokładnie jak TV,
Tworzy sztuczne, wypaczone wizje rzeczywistości
urabiając ludzkie opinie, wypaczając naturalne zachowanie

a ludzie jak dzieci: Uczą się przez naśladowanie, podświadomie adaptując pokazane im wzorce!

To manipulacja szyta grubymi nićmi.

Film gloryfikuje rodzinę, sztuczną wartość stworzoną przez religie.

W skrócie - główny bohater, poważny biznesmen, mający zajęty dzień wieloma spotkaniami
odwołuje/przekłada te aby podjąć tajemnicze zaproszenie, od autora ulubionej powieści

po czym okazuje się, że pada ofiarą OSZUSTWA, lub co najmniej manipulacji swego brata, który znając go podał się za kogoś innego aby zwabić go na spotkanie, które by zapewne odrzucił.

Czyli ów brat ma taki problem, że zmarnował własne życie i postanowił wtrącać się w czyjeś,
rzutując na drugą osobę własne problemy (a paląc w restauracji ma je raczej duże)
Do tego zazdrości co nie raz wyraża (czyli pod pretekstem pomocy w "nudnym życiu" funduje gehennę, temu komu się udało wyjść znacznie wyżej)

ocenił(a) film na 9
zjonizowany

Tyle bredzisz o WOLNOŚCI i ZNIEWOLENIU. A brat w scenie z papierosem idealnie pokazuje, że jest wolnym człowiekiem, który ma w czterech literach zasady i normy tego świata. Żyje po prostu. A Ty za to jesteś hipokrytą i człowiekiem, który ma własne zdanie i się z nim nie zgadza. xD

ocenił(a) film na 10

taki sam prezent zrobiono jego ojcowi ( początek filmu ) . Niestety nikt nie przewidzial że skoczy on z dachu budynku i nie przygotował miekkiego podłoża . Chore było to że mimo iż ojciec od ów "prezentu" zginął , oni ten sam (albo coś w tym styłu ) "prezent" zrobili jego synowi . Tak czy siak film jest zajebisty z jedną z najlepszych końcówek jakie widziałem

ocenił(a) film na 8
maciekb80

Skąd to wiesz? Nie pamiętam żadnej informacji czy nawet sugestii, że ojciec głównego bohatera zabił się za sprawą "gry".

ocenił(a) film na 10
pl_reoz89

To jest tylko moj domysl . Wtedy niestety nie dopracowali zabezpieczen czego nie pomineli robiac "prezent" glownemu bohaterowi coby uniknąc powtorki z rozrywki . Ale tak jak mowie to jest tylko moja sugestia

ocenił(a) film na 8
maciekb80

Przecież to nie chodziło o to że ojciec skoczył przez tę grę -.- gdyby o to chodziło zostałoby to jakoś nakreślone, a nie ma o tym mowy. To były zwykłe retrospekcje, nakreślanie sytuacji w jakiej znajduje się główny bohater. Skoro miał przebłyski, krótkie wspomnienia z tego jak jego ojciec się zabija to... to musiał to widzieć na własne oczy. Skoro w wieku 40-50 (?) lat ma wyraźne wspomnienia z okresu kiedy miał kilka lat to musiał to być dla niego wielki szok i wywrócenie życia do góry nogami skoro tak wbiło mu się to w pamięć. Tam chyba było jeszcze kilka wspomnień, ale nie pamiętam co to było. Do czego to się sprowadza?
Gość nie ma obok siebie żadnej bliskiej osoby - jego najbliższa osoba to gospodyni z którą wymienia kilka zdań w stylu:
- posprzątałam panu chałupę, w piekarniku ma pan kolację
- dziękuję, dobranoc.
Ogólnie była chyba taka scena że wraca do domu gospodyni mówi coś o kolacji i daniu specjalnym, on idzie do piekarnika i wyciąga.. hamburgera. Nie pogodził się z przeszłością? Cały czas do niej wraca? Może z ojcem jadał co jakiś czas, przykładowo co sobotę, hamburgera i to były ulubione dni jego życia i myśli że nic już go bardziej nie uszczęśliwi niż jedzenie hamburgerów i wracanie do tamtych chwil. Może nadal ma w sobie dzieciaka bo tylko w tamtym okresie czuł się szczęśliwym? W każdym razie gołym okiem widać że gość jest nieszczęśliwy, smutny, dziadzieje pomimo tego że rzekomo powinno być inaczej. Wydawać by się mogło że ma wszystko a tymczasem wraca do domu i siedzi sam w pustej willi.. i żyje tak z dnia na dzień. Chociaż żyje to raczej jest słabe określenie - znajduje się w stanie agonalnym.
I wtedy nadchodzą jego urodziny (notabene nawet w tej restauracji widać było zachowania pokazujące jak bardzo był nieszczęśliwy), brat widząc jak się męczy daje mu namiar na tę grę wierząc że uda mu się zmienić jego życie. I dopiero wtedy jest pierwszy raz mowa o tej grze. Nie jestem pewien czy później kiedy jest podawane więcej szczegółów i załatwiane są formalności nie było podane ile lat ma ta firma itp. Coś mi świta że dało się to jakoś wywnioskować że jest to raczej młoda firma, a nie że ma ponad 40-50 lat więc to byłoby nawet niemożliwe że jego ojciec mógł w to grać. Swoją drogą to nawet nie jest ważne dlaczego ktoś się zabił, poza tym skąd ktoś może wiedzieć dlaczego ktoś się zabił? tylko ta osoba to wie. I tu nie chodziło o to dlaczego tylko o sam fakt i o zniszczenie dzieciństwa. Ale wracając do tematu, przypadkiem nie było tak że jego brat powiedział że jak to wszystko powstawało to on zdecydował się wziąć w tym udział i że to niezapomniane przeżycia? więc to musiała być młoda firma Poza tym z ust jego brata na pewno padłyby słowa - spróbuj, to właśnie dlatego zabił się tata.
Podsumowując: gra nie ma nic wspólnego z przeszłością. Gra nas nie interesuje na początku tylko zaczyna mieć znaczenie wtedy gdy zaczyna się o niej mowa. Wszystko chodzi o to że ta gra pomogła mu zerwać z przeszłością bo różnymi, rzekomymi wydarzeniami uświadomiła mu że może być jeszcze gorzej niż jest i może stracić jeszcze więcej, że ma tak naprawdę wszystko ale tego nie dostrzega, bo dopóki się czegoś nie straci to ciężko docenić. Miał przestać oglądać się za siebie, a żyć chwilą, teraźniejszością i patrzec w przyszłość.

Tak w prostych słowach można to opisać, naprawdę nie wiem skąd przyszło Ci to do głowy. Niby fajne jest szukanie takich ciekawych, kluczowych wątków momentów filmu, rozkładanie go na czynniki pierwsze i szukanie równych powiązań, analogii a wszystko co może brzmieć głupio ale jest logiczne i ma sens nie jest głupie, ale to o czym mówisz nie ma kompletnie żadnego sensu :(

ocenił(a) film na 10
Lukasz_Lll

Mądrze prawisz i jest w tym sens . Nie wiem co mnie opetalo zeby zdiagnozowac to tak jak zrobilem ;) .

ocenił(a) film na 8
maciekb80

Dzięki :)

maciekb80

Dobrze, że udało się komuś Ci to wytłumaczyć. ;) Dodam tylko, że ta historia z ojcem mogła też sprawić, że choćby podświadomie myślał, że skończy w podobnym czasie i z podobnych powodów (przepracowanie? jakieś kłopoty?) jak on. Gra mogła faktycznie sprawić, że się otrząsnął.

ocenił(a) film na 9
maciekb80

Absolutnie nie ma tego w filmie. Ojciec skoczył z niewyjaśnionych w filmie przyczyn...

ocenił(a) film na 6
maciekb80

"Chore" jest w ogóle uzdrawianie przez szok (terapia szokowa to jakiś sadyzm ze średniowiecza, gdzie ludzi przypalano uznając że cierpienie leczy). To to samo tylko w nowym wydaniu (zadawanie bólu w oczekiwaniu, że o ile pacjent przeżycie to na pewno to go zmieni - to tak jak współczesna medycyna oparta na farmakologii, na jedno pomoże na drugi zaszkodzi, a wg. badań, o których już mówiono nawet w zachodniej, TV większość leków działa na granicy efektu placebo. Czyli to wiara jest bardziej istotnym czynnikiem niż sama chemia). Co zabawne ludzie biorą to co im się daje (nie szukając alternatyw) i się trują.

Tak samo tu - główny bohater sam nie wykazał inicjatywy, aby uatrakcyjnić swoje życie i przyjął tajemnicze zaproszenie. Ja bym nie przyjął niczego od gościa, który pali papierosy w miejscu gdzie jest zakaz palenia, także po zwróceniu jemu uwagi. Czyli nie przyjął bym niczego od osoby bez kutry (empatii) od prymitywa i chama (psychopaty lub świra).

Bo to co oferuje osoba chora to choroba ( i trzeba być /tu sentymentalnym/ głupcem aby tego nie wiedzieć).
Życie jest proste, a świat nie szczególnie skomplikowany (dlatego łatwo, pomyślenie się robi interesy jeśli się stosuje te zasady, by zadawać się z odpowiednimi, zaufanym ludźmi - a nie z podejrzanymi popaprańcami - choćby z własnej rodziny).

głupota jest zaraźliwa. Kto się z kim zadaje taki się staje.
Ludzie głupi mają głupie pomysły, propozycje.
Ludzie chamscy chamskie,
a prymitywni prymitywne.

Dlatego ja nie wziął bym tego zaproszenia
gdybym nawet był w kryzysie, nie wplątywał bym się w tajemniczą grę.
Nie wiedząc co to za kręgi, co to za idea, a mając polecenie od jakiegoś (za przeproszeniem) idioty,
który już na początku zrobił mi wstyd, paląc papierosa mimo zwrócenia uwagi i robiąc szopkę w elitarnej restauracji, gdzie wszyscy mnie znają.

Dobre drzewo nie daje złych owców, a drzewo złe dobrych.

Ciekawy i zabawny scenariusz do filmu, ale trudno wyobrazić sobie, aby coś takiego się wydarzyło.

Czyli że poważny gość, który mówi że nie lubi niespodzianek, trzyma się z dala od ludzi, którzy go nużą
brał nagle od największego gbura (jakiego domyślenie zna mimo, już dając je robi mu masę wstydu)
zaproszenie do gry, w którą wchodzi w ciemno (mimo że mówił, że nie lubi niespodzianek) i mimo, że już na wstępie go oszukali mówiąc, że to potrwa tylko 2 godziny, a siedział tam cały dzień (widać był znużony swoim życiem...
ale ja sądzę, że skoro utrzymać rodzinny biznes, potrafił złożyć wymówienie teremu znajomemu jego ojca, to potrafił by znaleźć sobie rozrywkę, kochankę, jakieś nowe atrakcje.

Choćby przenieść się gdzieś na jakieś czas (teraz sam myślę, aby wyprowadzić się z kraju gdzie ludzie bardzo smęcą - malkontenctwo to polska cecha narodowa, obok chyba zazdrości i tendencji do krytyki, obmawiania lub wprost zniechęcania do realizacji, czyli ściągając w dół tych którzy stale chcą się rozwijać idąc w górę - dlatego warto uważnie dobierać sobie rozmówców. Bo nie chodzi o ilość a o jakość np. znajomych).

Ludzie potrafią wspierać, wzmacniać lub osłabiać - dlatego od głupców należy trzymać się z dala i nie robić z nimi żadnych interesów (tu gość popełnił ten błąd i prawie zginął, a gdyby nie był siwy to by pewnie osiwiał itp).
Złem (cierpieniem) nie tworzy się dobra (szczęścia). Choć ludzie żyjący w schemacie tak myślą, bo skupieni na unikaniu zła, zwykli mówić najczęściej o kimś, że "miał szczęście" gdy uniknął jakiego zła (wypadku, szkody)
a nie w tedy, wzbił się w górę ponad to co zwyczajne.

Więc ta kultura masowa stara się robić dobro ze zła,
(jak w filmie) na zasadzie odbierania komuś pokoju, szczęścia (fundując stres, cierpienie) i oddawania mu dobra, (pokoju) za jakiś czas z powrotem.

Obdarowujący powiedział tak - "co mogę dać komuś kto wszystko już ma"
Więc postanowił dać mu doświadczenie odebrania tego wszystkiego co ma (tak jakby był zazdrosny).

Był taki motyw, że zaszczuty zwrócił się o pomoc o byłej żony (przepraszając ją przy okazji, że odeszła bo się nią nie zajmował - widać jego nie interesowała, ale za to się nie przeprasza.. że się nie ma już uczucia, bo serce nie sługa, a taka forma więzów małżeńskich, to nadal kultywowana, wywodząca się z prymitywnych czasów FORMA NIEWOLNICTWA. Dlatego ceniący sobie swobodę ludzie, zwykle żenią się po kilka razy, do puki ktoś im się nie znudzi - bo robienie czegoś wbrew sobie, bo kościół - czyli jakaś masowa sekta - powiedziała "co bóg zwiąże człowiek niech nie rozdziela" - święte więzy małżeńskie to święte WIĘZIENIE, gdzie ludzie traktują się jak przedmioty, jak by kupili się wzajemnie na targu NIEWOLNIKÓW - dysponując swoją wolnością i zakazując sobie wiele - to głupota do kwadratu wg. mnie. Dlatego instytucja małżeństwa upada, wraz z osłabieniem religii, która je sztucznie podtrzymywała).

Do puki się kogoś kocha, do puki ta osoba jest pozytywnym dodatkiem do własnego życia, do póty z tym kimś warto być. Bez zmuszania się, czyli zadawania sobie cierpienia (bo ludzie, bo religia, bo tradycja, bo dzieci.. Dzieci wolały by mieć spokój i szczęśliwą atmosferę, a nie wzajemnie więznących siebie ludzi, którzy nie czują się ze sobą dobrze.. Bo to co negatywne dzieciom udziela się, gdyż są bardziej wrażliwe -dlatego przemoc w TV jak alkohol są ograniczone wiekiem. Czyli niszczyć duchowo i fizycznie można ludzi starszych dopiero gdy się umocnią, jako dorośli. Bo za młodu rozwaliło to by ich zbyt szybko, zbyt bardzo.. a tak są zwykle względnie otumanionymi i zastraszonymi niewolnikami systemu, który każe im na co dzień robić to czego nie chcą ale wierzą że muszą bo tak im wmówiono).

Tym czasem można robić to co się lubi żyć spontanicznie, z kim chce i jak chce, to okresowo nawet samotnie.
Nic na siłę. Niewolnictwo współczesne opiera się na wzajemnej kontroli i narzucaniu sobie wzajemnie różnych wzorców, sprowadzając się do bycia bezwolną kopią swego otoczenia.

świat się zmienił to już nie czasy stadnego życia, stadnego polowania i podziału ról.
Na kurę domową, która pilnuje ogniska w jaskini i na wojownika, który przynosi pożywienie.
Mamy na każdym kroku ogrom bogactwa i wygody, mogąc robić co się chce i jak chce (po to zbudowaliśmy cywilizacje). Dziś nie potrzeba pracować jak ktoś nie chce, nie potrzebuje gotować, nie potrzebuje bronić domu przed drapieżnikami..
Od tego są automaty, systemy, ogrodzenia (przed dzikami z lasu) i pułapki na myszy w domu.. (nie trzeba mieć kota i sfory psów dla bezpieczeństwa.. Można wyjeżdżać kiedy się chce na ile się chce (alarm, automatyczne podlewanie kwiatów i ogrodu). Nie trzeba mieć spiżarni, zamawiać jedzenie z dostawą do domu...
nie trzeba mieć żony i stada dzieci dla zapewnienia obrony majątku i rąk do pracy, bo od pomnażania pieniędzy są w coraz bardziej automatyczne systemy (wszystko się z czasem zautomatyzuje, że wszyscy ludzie wolnymi finansowo staną się).

Stare wartości i sposoby życia upadają bo świat się zmienia.
Technologia eliminuje kolejne obowiązki i formy niewolnictwa.
Dlatego wolność w każdej dziedzinie się rozwija, coraz więcej można.

Bratu górnego bohatera nie podobało się, że nie jest rodzinny.
Nie podobało się mu, że jest niezależny emocjonalnie od ludzi.
Chciał zastraszyć go i ściągnąć na poziom swojej zależności od stada.

(bo jak trwoga to do boga, lub do drugiego człowieka obarczając go swoimi problemami
dzięki temu uzależniając się od siebie, od spędzania czasu stadnie, czyli np. manipulacji sobą).

Ludziom, których się przerasta nie podoba się, że staje się dla nich niedostępnym (że traci się z nimi kontakt).
Film zawiera elementy z życia (ale to już nawet tendencyjna fikcja, powielająca schemat tworzenia paranoi zagrożeń - czyli psucia głównym bohaterom życia, by cieszyć się tym innych - telewidza).

Sam przyznam, że byłem ciekawy co to za gra.
Bo obecnie przestaje traktować życie jak grę (wypisuję się w z wyścigu, z konkurowania, oceniania... zostawiając to mentalnym niewolnikom, którzy nie odnajdując wartości w sobie i innego sensu życia niż robienie tego co inni, szukają sensu w grze o punktacje, jak ich w szkole wytresowano do oceniania się, zbierania punktów, wykonywania zadań pod ocenę.. Co potem naturalnie przekładają na pieniądze, całe życie funkcjonując jak tryby w machnie. By zyskiwać więcej więcej, tego co już jest dawno bez wartościowe - bo pieniądze mają praktyczną wartość tylko jak je się wydaje, a nie gromadzi ponad to co można wydać chętnie dla siebie, a nie na pokaz by pobić jakiś rekord ).

Życie jako gra, na wyniki męczy lub nuży.

Dlatego aby bardziej się zniechęcić do wszelkich gier zafundowałem sobie taki film
spodziewając się że będzie negatywny (czyli, że udział w grze będzie sprawiał uczestnikom CIERPIENIE).

Cierpienie to glupota, ale ludzie grają w te grę pt. praca na pieniądze,
bo są ogłupiani ideologią sportu, która im zapodaje schemat
wysiłek w zamian za nagrodę - docenienie.
Dlatego gdy już mają dużo, że pracować nie muszą w ogóle, to nie zatrzymują się, szukając uznania w walce o większe wyniki.

Prawdziwy sukces (to wolność w niewolniczym systemie) polega na robieniu tego co się lubi z siebie i dla siebie!

Czyli dbanie o swoje szczęście robiąc to co się lubi tyle ile chce (bez obowiązków)
i tak samo dobierając sobie ludzi (bez sentymentów)
Tworząc doświadczenie dla doświadczenia

Czyli sięgając po to co się podoba dla tego bo się to podoba (a nie jak niewolnicy dla oceniania się, z wyniku zdobywanego poprzez trud, czyli cierpienie).

System indoktrynacji od kołyski (religia, szkoła, media) ogłupia po to aby ludzie pracowali więcej niż potrzebują, dzięki temu świat się rozwija.. Ale to się kończy, etos pracy jako walki upada, bo roboty przejmują prace ludzi (i nie ma już potrzeby wdrażania do niewolnictwa nowych pokoleń - stare wymrą, a wraz z nimi odejdą w zapomnienie ich wartości.. a nowe pokolenia będę wolne, nie skażone niewolnictwem, czyli ocenianiem się z wysiłku, szczycąc z cierpienia, które zadają sobie dla uzyskiwania lepszego wyniku). Cierpienie to zło, głupota, która jest zaraźliwa bo wynika z szytemu wartości, ze sposobu myślenia (a ludzie zwykli manipulować sobą i naśladować się podświadomie). Kto się z kim zadaje taki się staje (warto dobierać uważnie otoczenie i źródła informacji)

Dlatego nie biorę niczego od tego co odrzuca mnie, bo do mnie nie pasuje (jak religie i prymitywni ludzie, bez kultury, wrażliwości, bez własnej refleksji, czyli adaptujący i powielający niewolnicze schematy... czyli cierpienie, lęk, dyscyplinę, walkę i ocenienie się z niej, jako sposób na życie - szukając stale szczęścia w przyszłości, czyli tam gdzie ich nie ma -co czyni ich nieszczęśnikami emanującymi ideą zła, niezadowolenia -co jest przykre i zaraźliwe).

Chodzi o robienie w życiu tego co się lubi i tyle ile (ma się z tego frajdę) TO SIĘ CZUJE !!!
Oraz o zadawanie się z tymi, z którymi się świetnie CZUJE !!!
(na tyle na ile tak jest, bez niewolenia się zobowiązaniami,
bez narzucania sobie czegoś wbrew uczuciu)

Czyli chodzi o to aby nie zadawać się z niezadowolonymi niewolnikami, a z ludźmi wolnymi, szczęśliwymi !
Bo wolność to taki sposób na życie ! (niewolnicy są niewolnikami bo myślą tymi kategoriami, nie akceptując wolności i piętnując ją jako nie prawidłowa - są jak opętani religijni ortodoksi, chcący nawracać innych na siłę, na swoją sekciarską głupotę, opierając się na lęku, przed wymyślonym złem).

Wystarczy samemu być wolny, nie uzależniając się od innych.
Bo to warunkuje czymkolwiek swoje szczęście to oddala je od siebie.
(prawdziwe szczęście znane w dzieciństwie, przed urabianiem na niewolnika, jest BEZWARUNKOWE, to naturalna radość istnienia, radość życia)

________________________________________________________________________________ _________________________________________









ocenił(a) film na 9

Znasz jeszcze mało ludzi i życia... Czasami się czuję jak bohater tego filmu i chciałbym aby coś mnie obudziło... Wiem, że w naszym kraju, wciąż na dorobku ludzie walczą aby przetrwać do 1-go, ale czasami mają wszystko..., a tak naprawdę niczego...

Film genialny, jeden z moich najbardziej ulubionych.... Dla kogoś kto go nie zna, jak dzisiaj moja mama która oglądała pierwszy raz, ja kolejny... - to rewelacja... Jak się zna zakończenie nie jest już tak fajnie, ale film trzyma bardzo wysoki poziom. Genialna gra Michela Douglasa i Sonna Penna...

ocenił(a) film na 9
hubio

Aha i powinny pisać osoby mające także 48 lub więcej lat bo jak ktoś ma 20-30 to nie zrozumie... Nie zrozumie pustki i bezsensu jaka może się pojawić. Myślę, że wszystkie osoby piszące o tym, że to, że główny bohater nie podziękował za ten "prezent" nie mają takiego wieku jak bohater filmu...

ocenił(a) film na 10
hubio

W naszym kraju bardziej szczesliwy jest chlop co to ma pole , krowe i drewnianą chate ( takiemu nic wiecej do szczecia nie trzeba a taki co na wszystko jest wiecznie nie zadowolony bo jemu jest ciagle malo i malo i umiera jako frustrat . A chlop se siedzi na laweczke pije kwasnice o ma wszystko w d.pie . Waznr ze ma co do geby wlozyc a reszta go malo interesuje :) .

ocenił(a) film na 6

Każdy postrzega świat poprzez swój pryzmat. Jest dla siebie NORMĄ, odnosząc wrażenie, że to co myśli jest NORMALNE szczególnie wtedy, gdy ma zawężone horyzonty, to jednego środowiska (kutego podlegając stałemu oddziaływaniu odnosi ważenie, że to lub tamto jest NORMALNE).

Jak ktoś ma tylko jeden punkt odniesienia to odnosi wrażenie, że taki jest świat.

Jeśli np. przebywa wśród kłamców (i właśnie dlatego sam kłamie) to jest to dla niego NORMALNE i wydaje się mu że wszyscy kłamią.

Jeśli przebywa wśród złodziei i oszustów, wydaje się jemu, że wszyscy oszukują (biorąc to za NORMĘ też sam oszukuje).

Jeśli przebywa wśród osób agresywnych, nie zrównoważonych emocjonalnie to sam taki się staje i wydaje się jemu że to NORMA!

Tym czasem kto się z kim zadaje taki się staje! A na dłuższą metę, ma wrażenie, że to NORMALNE (jeśli nie ma punktu odniesienia, czyli innego, kontrastującego środowiska może mieć i ma wrażenie, że taki jest świat i ludzie).

Reagowanie agresją na agresje i przemocą na przemoc, tak jak uderzeniem na uderzenie
nie tylko nie jest normalne, ale też jest głupie i nie odpowiedzialne.

To nie był przeciętny kowalski, wychowany na podwórku
to był multimilioner, arystokrata, który został wychowany INACZEJ
i myśli całkiem innymi kategoriami, nie reagując bezmyślnie i nie racjonalnie.

Gdyby był taki sam jak większość, to miałby to samo czyli tzw. robotę i doraźne myślenie od pierwszego do pierwszego.

Ludzi biznesu cechuje OPANOWANIE i myślenie strategiczne, a arystokracje obok opanowania wyróżnia zdrowy EGOIZM (jako tzw. miłość własna). Dlatego też dziwę się, ostatnim sceną...

ale odkąd postanowił (bez przemyślenia, improwizując) wedrzeć się do siedziby firmy
dziwię się, że w ogóle zdecydował się:

-zagrozić komuś bronią
-wsiąść zakładnika
-samodzielnie mierzyć się z ogromną organizacją
-biegając z bronią po budynku pełnym uzbrojonych ludzi o tego licząc, że się znajdzie ich przywódce

TAK ROBIĄ IDIOCI (a idioci, nie umieją zarządzać pieniędzmi i to się logicznie wyklucza -bogactwo i głupota, przynajmniej w USA.. bo w Tybecie to już nie - co kraj to obyczaj i system wartości)

Do ww. listy głupot należy zaliczyć 2 ostatnie, których zupełnie nie akceptuje
-mierzenie do kogokolwiek (i tym bardziej strzelanie) w sytuacji osaczenia, na dachu budynku
-usiłowanie popełnienia samobójstwa po zabiciu kogoś przypadkiem (tym bardziej głupiego żartownisia, który stworzył te problemy)

Poza tym, jako osoba inteligentna, nie mógł mieć przekonania o usiłowaniu zabójstwa (w taksówce) gdzie uratował się kluczem (klamką) którą dostał od organizatorów (bo to też się logicznie wyklucza)

________________________________________________________________________________ _______

Co do samego zakończenia

Gdybym ja pogodziwszy się już z tym, że wszystko straciłem (co rozsądny człowiek robi szybko, bo rzeczy nie mają wartości wobec wolności) ... więc gdybym dowiedział się, że to był tylko żart...
że nie istnieje żaden problem (że to była tylko zabawa, na niby... to ja byłbym szczęśliwy)

bywa, jednak, że ludzie emocjonalni (nie mając rozwiniętego intelektu) szukają odwetu, zachowując żal (albo wręcz wrogość)
mimo że nie przyniesie im to żadnej korzyści.

Podsumowując

Człowiek rozsądny nie kieruje się destruktywnymi emocjami, no chyba, że są one po drodze z jego interesami.
Bo mądrość polega na kierowaniu się swoim dobrem. Zaś wrogość, nie jest dobra sama w sobie
(choć czasem może stanowić motor do postępu i bogactwa).
Ale z poniżania i agresji wobec swojej rodziny (tu brata) jakkolwiek by nie była głupia ... NIC SIĘ NIE MA, a tylko traci.

Dlatego stale walczą ze sobą, spierają się tylko głupcy (co prowadzi do zmęczenia życiem i ubóstwa)
Mądrze i zwykle jednocześnie bogaci opierają się na tworzeniu dobrych pozytywnych stosunków i współpracy, kooperacji z otoczeniem, ze światem (stąd bierze się bogactwo - nie z wrogości i zaniechań, a z przyjaźni i wymiany dóbr, przysług itp)

Więc reagowanie agresją na agresje (jakkoliwek było by powszechne) to nie norma a głupota,
która co jak co ale w kręgach ludzi rozwiniętych, nie jest standardem, a co najwyżej nie wyjątkowym odstępstwem od normy.
Człowiek dojrzały to człowiek opanowany, rozsądny, myślący strategiczne (kategoriami długofalowych korzyści, a nie działający w afekcie, impulsywnie = bez myślne dając upust negatywnym emocjom szkodząc innym i sobie).

Dlatego większość (która uważa się na normalną /bo niedojrzałość jest dlań normą/ ) pracuje na mniejszość nie wiele z tego mając. Tym czasem ta mniejszość, ma wszystko bo myśli innymi kategoriami (nie będąc normalna, w sensie przeciętna, a egzotyczna, elitarna, bo hermetyczna ... jakoś szczególnie nie mieszając się z mniejszością ... która na dłuższą metę tą głupotą i prymitywizmem zaraża. Na zasadzie kto się z kim zadaje taki się staje).

Tak przy okazji, ta gra była straszliwa i szczególnie człowiek starszy mógłby doznać uszczerbku na zdrowiu, a młodszy mieć traumy. Jednak z drugiej strony życie to przygoda i ciekawe oświadczenie liczy się choć nie w takiej skali.
Jak znajomy stracił 80% majątku (kilka milionów) z powodu upadku jednej z giełd krypto.
(a mówi się by z uwagi na duże ryzyko inwestować tylko kwotami, które można sobie pozwolić stracić) to wpadł w głęboka depresje, z rok nie wychodząc z łózka.
Za to podczas krachu w stanach to podobno ludzie się zabijali, domyślnie też młodzi, którzy jeszcze nie poznali na tyle życia aby mieć dystans do pieniędzy, które nie są sensem życia lub warunkiem szczęścia. Tym bardziej, że wraz z rozwojem technologii ich wartość spada, a w skutek pełnej automatyzacji pracy znikną zupełnie.. Bo pieniądze są tylko środkiem wyceny i wymiany ludzkiej pracy. Roboty zastępujące ludzi w pracy nie potrzebują pieniędzy dlatego po wyeliminowaniu pracy pieniądz się całkowicie zdewaluuje -moim skromnym zdaniem.
Wiec zamiast kitrać w skarpie warto wydawać, życiem ciesząc się (to tak, a propos skrajnej oszczędności ów znajomego, przed którym jeszcze całe życie). Ot tyle ode mnie.

Schemat filmu - tworzeni sztucznych zagrożeń, problemów jako atrakcja, przypomina scenariusz turnusu szkoły przetrwania dla bogatych żądnych przygód i nastawionych pro rozwojowo korpo-szczurów. Gdzie za np. 6 tyś. spędzają tydzień w buszu, zakopywani w grobie itp. By po przeżyciu autentycznego strachu, niby odczyścić się z lęku i wyjść na wyższy poziom.
Czego to luzie nie sprzedają i nie kupują aby ubogacić swoje życie, też po cóż nie sięgają w radykalnych poszukiwaniu środków samodoskonalenia. W filmie był też taki motyw zakopania w grobie. Dla mnie jednak tego typu szkodowa terapia, to negatywna koncepcja wywodząca się z niewolniczej ideologii walki z samym sobą (tworząc wyzwania lub/i wstrząsy ... ogólnie stymulując się poprzez cierpienie. Cierpienie to GŁUPOTA, choć tu i tam stosuje się je jako lekarstwo tworząc negatywne, ograniczające przekonanie jakoby lekarstwo było, lub musiało być gorzkie). Na tej zasadzie ludzie idąc prze życie są skłonni zadawać sobie cierpienie, bo wierzą, że to im w czymś pomoże. Więc film ogólnie, tak jak przypuszczałem, wpisuje się w negatywną (czyli ogłupiającą) propagandę, w której TV się specjalizuje ( od kiedy stała się masowa ).
Bo religia się zużyła (wiec teraz do kontroli społecznej jest używana telewizja, w tym bardzo sugestywne kino).

Życie człowieka zależy od sposobu myślenia, sposób myślenia zależy do środowiska i ot tego czego słucha, co czyta i ogląda.
Jak to co masy, to będzie myślał jak wszyscy, tonąc w szarym tłumie. Jak to co elitarne, wyższe to będzie wiódł życie na topie.
I tego wszystkim życzę, by rozwijali się przekraczając uwarunkowania swojego otoczenia (które czerpie prawdy o życiu z TV, tak jak kiedyś czerpano z kościoła. Co zabawne - widać uderzające podobieństwo w katastroficznych wizjach zagłady, końca świata. Dlaczego... bo chodzi o oglądalność.. tłumaczą się stacje podające negatywne rzeczy, zmieszczenie, przemoc.
Tym czasem chodzi o lęk... im więcej wtłoczy się lęku, tym lepsza kontrola niewolniczego stada, bo na lęku się ona opiera.
Więc film zapodający masę stresujących sytuacji, wyzwalających agresje u wiedza (i tworzący podświadome lęki) wpisał się znakomicie w kanon ogłupiającej medialnej propagandy.

Jeśli ktoś to przeczytał (lub choćby koniec) to może wzbudzić refleksje:
-czy warto być jak wszyscy i (w tzw. wolnym czasie) oglądać telewizje, doraźnie zabawiając się (otumaniającymi głupotami)
-czy może jednak zdobić coś dla siebie i czytać książki (uczyć rozwijać się, choćby jako samouk zajmując się jakąś pasją) rozwijając się i naturalnie z czasem wychodząc na wyżyny, daleko ponad otoczenie i przeciętność, przy tym dobrze bawiąc się, bo robiąc to co się lubi i tyle ile chce (wolność jest bezcenna wg. mnie - dlatego warto uczyć, rozwijać się samodzielnie)

ocenił(a) film na 7

Jak dla mnie reakcja w końcowej scenie jak najbardziej uzasadniona. To tak jak człowiek budzący się z sennego koszmaru odczuwa tylko ulgę, że to wszystko nie prawda, że to wszystko zły sen.

Dobra ale czemu go wkoncu tego brata nie kropnął, bo miał jakaś kamizelkę kuloodporną czy jak

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones